OO. PASJONIŚCI W CZASACH II WOJNY ŚWIATOWEJ
Wybuch II wojny światowej 1 września 1939 r. był dla pasjonistów zaskoczeniem. Bracia, podobnie jak większość społeczeństwa, zaczęli w pośpiechu opuszczać domy i szukać schronienia na wschodzie kraju. Exodus rozpoczął się we wspólnocie przasnyskiej – miasto leżało najbliżej granicy Prus. Zakonnicy udali się do Rawy, gdzie schronili się również współbracia z Sadowia. Kiedy stało się jasne, że linia frontu dotrze do tego miejsca w ciągu kilku dni, pasjoniści postanowili udać się dalej na wschód. Ich ucieczka została zatrzymana dopiero 17 września, kiedy to Sowieci wkroczyli do Polski. To było jak strzał w plecy, po którym dalsza ucieczka nie miała już sensu.
Pod koniec września 1939 r. do Przasnysza wrócili pierwsi pasjoniści – o. Sylwiusz Pajewski i o. Józef Rosiński, a wkrótce potem powrócili inni uchodźcy. Niestety, znaleźli się w klasztorze zajętym przez wojska okupanta. Niemcy pozwolili im wykorzystywać jedynie refektarz i małe pomieszczenie przy zakrystii. Bracia byli pod stałą kontrolą, a w przeddzień Święta Niepodległości zostali prewencyjnie aresztowani wraz z innymi księżmi. Z obawy przed dużymi zgromadzeniami zabroniono odprawiania w kościele tradycyjnych ceremonii. Po aresztowaniu biskupów płockich Juliana Nowowiejskiego i Leona Wetmańskiego pasjonistów również wyrzucono z zajmowanych pomieszczeń pod pretekstem konieczności przekształcenia klasztoru w szpital dla rannych żołnierzy niemieckich. Tylko dwóm z nich pozwolono zamieszkać w pokoju przy zakrystii, by mogli obsługiwać kościół. Pozostali znaleźli schronienie w domu kapelana sióstr kapucynek. Najtragiczniejsze wydarzenia miały dopiero nadejść.
Dla wspólnoty pasjonistów w Przasnyszu mieszkanie z niemieckimi żołnierzami było heroicznym aktem wiary i poświęcenia, podjętym dla ludzi, którzy tam przebywali i potrzebowali swoich duszpasterzy. Po wypędzeniu z klasztoru mogli uciec, ale tego nie zrobili. Cała wspólnota postanowiła – podobnie jak ich poprzednicy w Hiszpanii w 1936 r. – zostać, nosić habity i kontynuować życie zakonne tak długo, jak to możliwe. Wszystko zmieniło się w 1941 r. 2 kwietnia, między 4 a 5 rano, gdy na dworze było ciemno i padał mokry śnieg, oddział pijanych gestapowców wszedł przez główną bramę klasztoru i aresztował siostry kapucynki oraz ich kapelanów (czterech ojców: Sylwiusza Pajewskiego, Józefa Rosińskiego, Czesława Załogę i Wawrzyńca Bugaja, oraz trzech braci: Tadeusza Siwowskiego, Antoniego Glinkę i Leonarda Kuskowskiego). Wraz z tą grupą zakonników aresztowano również starca o nieznanej tożsamości, który mieszkał z nimi przez ostatnie lata życia, a także trzy pobożne kobiety, nazywane czasem tercjarkami. Wkrótce po przejechaniu przez Mławę konwój dotarł do Działdowa (niem. Soldau).
Pobyt w obozie był dla uwięzionych prawdziwą gehenną. Bito ich i poniżano na każdym kroku. Od razów gestapowców zmarł br. Antoni Glinka, którego pod koniec lipca 1941 roku zakatowano na obozowym dziedzińcu.
W lipcu 1941 r. wbrew informacjom o przeniesieniu więźniów w inne, zdrowsze warunki hitlerowcy zaczęli wywozić chorych księży w „nieznane miejsce”. 5 sierpnia 1941 r., rano, siostry kapucynki, relacjonujące pobyt pasjonistów w obozie, zdały sobie sprawę ze strasznej ciszy w pokoju nad nimi, zajmowanym przez pasjonistów, i w korytarzach budynku. Nie potrafiły wyjaśnić, co to oznacza. Stało się to zrozumiałe, gdy następnego dnia kazano im opuścić budynek. Załadowano ich wraz z tercjarkami pasjonistów do białego autobusu i wywieziono z obozu. Niemcy, którzy zasalutowali im, gdy samochód ruszył, przewieźli ich przez południowe tereny Prus Wschodnich i 7 sierpnia wyrzucili na drogę koło Szczebry, na północ od Augustowa. Na szczęście ich najgorsze obawy się nie spełniły. Były wolne!
W pobliżu Działdowa znajdują się 2 miejsca masowych egzekucji więźniów obozu koncentracyjnego Soldau: w lesie Komornica, prawie na obrzeżach miasta i w lesie koło Białut. O. Sylwiusz Pajewski – przełożony wspólnoty w Przasnyszu, o. Józef Rosiński, o. Czesław Załoga, o. Laurenty Bugaj, br. Leonard Kuskowski i br. Tadeusz Siwowski po pięciu miesiącach niewoli zakończyli życie męczeńską śmiercią, najprawdopodobniej 5 sierpnia 1941 r. w Lesie Bałuckim koło Działdowa.